Wczoraj wieczorem na zakupach w Lidlu spacerując między alejkami,
przytłoczony jak zawsze ogromnym wyborem, podsłuchałem rozmowę dwóch
pochłoniętych zakupami kobiet, które wymieniały się przepisami na potrawy z
różnych państw. Jak wiadomo w Lidlu co tydzień mamy do czynienia z popularnymi
przysmakami w ramach tygodnia kuchni niemieckie, francuskiej, amerykańskiej,
czy też azjatyckiej. Przysłuchując się owym dwóm gadułą zdałem sobie sprawę, że
brakuje mi tu tygodnia kuchni cygańskiej. Przecież produkty cygańskie na pewno
zainteresowałyby niejednego znudzonego zjadacza przysłowiowego chleba. Cały
rok, tydzień po tygodniu, mamy do czynienia z dokładnie tą samą gamą produktów.
Od dawna nic mnie tam nie zaskakuje. A gdyby tak zorganizować tydzień cygański,
dni romskie, czy też festiwal Jadła Cygańskiego. Nie chcielibyście spróbować
takich przysmaków jak choćby "kwaśnica na ryju" (kapuśniak na
głowiźnie), zupy owocowej na rosole z rwanymi kluskami, czy też skomponować
swój własny cygański kociołek (jedno-garnkowej potrawy z warzyw, boczku,
kiełbasy, różnych przypraw i... odrobiny koniaku). Wymorzona uczta w
niewielkiej cenie - jak to w Lidlu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz